Szelki Pawlika

W klinice w Poznaniu zostaliśmy przyjęci bez oczekiwania. Kazano nam się stawić ze skierowaniem na izbę przyjęć. Spotkaliśmy tam lekarza, który wystawił nam odmowę przyjęcia na oddział i skierował nas do poradni preluksacyjnej znajdującej się przy szpitalu. Po badaniu usg zaproponowano nam leczenie szelkami Pawlika. Przyrząd ten uzyskał aprobatę naszej córeczki. Spodobały jej się kolorowe paski i sznurki. Bez problemu zakładaliśmy je i zdejmowaliśmy tylko do przewijania i kąpieli. Lewa nóżka ( ta bardziej zdrowa) dzięki szelkom rozciągnęła się jeszcze intensywniej. Tosia prawie zaczęła robić nią szpagat ;) Po sześciu tygodniach przyszedł czas na pierwszą kontrolę. Okazało się, że prawe biodro nadal nie jest prawidłowe. Wprawdzie kość przesunęła się w stronę panewki i jest już coraz bliżej, ale nadal efekty nie są zadawalające. Dostaliśmy ostatnie 4 tygodnie szansy. Córeczka nosiła szelki przez 23 godziny na dobę. Na szczęście wcale jej nie przeszkadzały. Tosia ma teraz 6,5 miesiaca. Mimo naszych usilnych starań właśnie dowiedzieliśmy się, że leczenie nie przyniosło skutku. Dostaliśmy skierowanie na oddział w celu wykonania rezonansu - aby dowiedzieć się, co stanowi przeszkodę w panewce. Kazano nam przygotować się na 2 tygodnie hospitalizacji, na które będzie składał się czas rozciągania nóżek na wyciągu, ewentualny zabieg czyszczenia panewki i wstawiania kości, oraz gipsowanie. Za 2 dni zostaniemy przyjęci na oddział. Postaram się na bieżąco informować Was o tym, jak przebiega dalsze leczenie. 

Komentarze

Popularne posty